Pewnie każda z Was ma taki składnik w kosmetykach który szczególnie lubicie, jest pewniakiem i Wasza skóra go uwielbia. Aloes, miód czy olej arganowy, u mnie takim składnikiem były surowce z Morza Martwego. Moja skóra uwielbiała każdy produkt z ich dodatkiem który dotychczas stosowałam, zapewniały jej zdrowy, świeży wygląd i dodatkowo dobrze oczyszczały. Jednak od reguły zawsze znajdzie się jakiś wyjątek i ja właśnie na niego trafiłam…
Żel do mycia twarzy Dr Organic kupiłam stacjonarnie za mniej niż 30 złotych. Produkt zamknięty jest w plastikowej tubie o pojemności 200ml, czyli troszkę więcej niż standardowy kosmetyk do mycia twarzy. Dedykowany jest skórze zanieszczyszczonej, ma oczyszczać, pomagać w walce z niedoskonałościami i koić podrażnienia. Obok soli z minerałami z MM w jego składzie można znaleźć charakterystyczny dla produktów tej marki sok z aloesu, a także wyciąg z wodorostów, olejek z liści drzewa pomarańczowego i olejek z igieł sosny.
Skład:
Aloe barbadensis leaf juice, Aqua, Sodium lauroyl sarcosinate, Sodium cocoamphoacetate, Cocamidopropyl betaine, Lauryl glucoside, Shea butteramidopropytrimonium chloride, Polyglyceryl-4 caprate, Maris sal (Dead sea salt), Ascophyllum nodosum extract, Fucus vesiculosus extract, Laminaria digitata extract, Citrus aurantium amara (Bitter orange) leaf oil, Citrus aurantium dulcis, Citrus nobilis (Mandarin) peel oil, Pinus sylvestris (Pine) needle oil, Thymus vulgaris (Thyme) flower/leaf oil, Mentha arvensis herb oil, Mentha spicata herb oil, Sodium phytate, Hydroxypropyl oxidized starch PG-trimonium chloride, Starch hydroxypropyltrimonium chloride, Sodium chloride, Lactic acid, Sodium lactate, Urea, Glycerin, Levulinic acid, Anisic acid, Sodium hydroxymethylglycinate, Potassium sorbate, Ascorbic acid, Citric acid, Limonene, Linalool.
Pierwsze zastosowanie było jak najbardziej przyjemne, zapach co prawda wydawał mi się nieco mdły i sztuczny ale konsystencja bardzo przypadła mi do gustu- przezroczysta, gęsta i po kontakcie z wodą pieniąca. Niewielka ilość wystarczyła aby dobrze oczyścić twarz. Po kilku dniach stosowania żelu Dr Organic skóra zaczęła być lekko podrażniona i ściągnięta jednak nie wiązałam tego z tym produktem. Po kolejnym zastosowaniu pozdrażnienie zaczęło być bardziej nieznośne. Cera była ściągnięta i piekła, dodatkowo widoczne było zaczerwienie które nie ustąpiło nawet po zastosowaniu łagodzących produktów. Po zaprzestaniu stosowania żelu, skóra wróciła do normy, a po ponownej próbie włączenia go do pielęgnacji pojawiły się te same nieprzyjemne objawy.
Dotychczas produkty Dr Organic przeznaczone do pielęgnacji twarzy nigdy mnie nie zawiodły. Ten produkt bardzo mnie rozczarował, to już drugi żel do mycia twarzy w tym roku, a zarazem w moim życiu na który moja skóra złe zareagowała. To duże zaskoczenie również dlatego, że produkt dedykowany jest skórze skłonnej do podrażnień. Określany jest jako łagodny i delikatny. Każda skóra jest inna może ten produkt u Was by się sprawdził ja jednak go nie polecam. Na rynku jest dużo innych, ciekawych produktów oczyszczających, nie warto ryzykować.
Szkoda…
Najbardziej buziaka.
🙁 dokładnie
A już myślałam, że w tym wpisie znajdę jakiś ciekawy żel do mycia twarzy. Nadal nie mogę znaleźć żadnego z którego byłabym zadowolona. Jeszcze nie miałam żadnego kosmetyku z minerałami z morza martwego.
Jeśli chodzi o produkty myjące z których byłam zadowolona to miałam ich kilka: krem myjący alva z glinką- szczególnie do porannego oczyszczania, krem myjący Alverde z glinką- kosztuje groszę, a to jeden z najlepszych produktów jakie miałam- niestety nie nadaje się ani trochę do demakijażu no i jest dostępny tylko w drogerii DM, żel oczyszczający z neem firmy Lass no i mydełko Aleppo- ja stosowałam go nawet codziennie ale nie wszystkim to służy. Teraz wybrałam słynny tymiankowy Sylveco, jutro go użyję po raz pierwszy:)
Ta seria bardzo, ale to bardzo mnie interesowała. Myślałam o ich maseczce.
U mnie Błoto z MM też zawsze jest pewnikiem, ale sprawdzają się u mnie glinki i algi.
Pozdrawiam.
Właśnie mnie też bardzo interesowała, czaiłam się na nią dobry rok:) Na maseczkę też ale juz raczej się nie zdecyduje… Ciekawa byłam również szamponu ale niestety jest z odżywką więc pewnie obciążałby włosy.
Ja pamiętam produkty firmy Danielle Laroche- błoto, szampon i odżywkę właśnie z surowcami z MM to jedne z pierwszych kosmetyków kiedy przeszłam na bardziej świadomą pielęgnację. Zakochałam się w nich i odmieniły moje włosy i skórę. Ciekawa jestem czy składy i działanie dalej są tak dobre:)
Pozdrawiam
Mi się wydaje że to te olejki spowodowały Iż Twoja skóra zareagowała w ten sposób. Ja mam skórę suchą, więc ryzykować nie będę.Dziękuję za obiektywną opinię 🙂
Bardzo ciekawy ten żel się wydawał, szkoda, że to takie wielkie rozczarowanie. Z chęcią bym przetestowała jakiś kosmetyk pielęgnacyjny z minerałami z morza martwego pod warunkiem, że to byłby hit. Obecnie używam takiego żelu z Tołpy i jestem całkiem zadowolona, ale nie jest to jakiś fenomen.
Pozdrawiam 🙂
Ale ogromne rozczarowanie. Podejrzewam, że moja cera zareagowałaby na niego podobnie więc raczej odpuszczę sobie eksperymenty. Posiadam bardzo wrażliwą cerę i muszę przyznać, że bardzo ciężko jest mi znaleźć idealny żel do mycia twarzy. Jak do tej pory najlepiej spisuje się Effaclar z La Roche Posay, ale szukam czegoś bardziej naturalnego o przyjaznym składzie.
Ja dotychczas nie miałam z tym problemów, chociaż przez dłuższy okres stosowałam mydło aleppo, a później jakoś dobrze trafiałam. Bardzo fajny jest żel z neem firmy Lass, mam ochotę wypróbować tez inne żele tej marki ale póki co polecam ten zielony:) Cudów nie robi ale przyzwoicie oczyszcza i jest delikatny 🙂
Piszesz chyba najbardziej szczere i konstruktywne recenzje produktów jakie kiedykolwiek przyszło mi czytać. Dzięki tego typu niekoniecznie pochlebnym recenzjom wiem, że jak coś polecasz, to warte jest wypróbowania. Co stosujesz na podrażnioną skórę?
Wiesz, mam problematyczną skórę i piszę recenzję pod tym kątem tzn. co sama chciałabym wiedzieć przed zakupem produktu:)
Na podrażnioną skórę stosuję aloes, zazwyczaj wybieram czysty ze stron z półproduktami ale teraz mam taki fajny z firmy Lass z płatkami złota:P Ale zawsze nakładam go na skórę zwilżoną wodą termalną Uriage. Zależy od rodzaju podrażnienia czasami dokładam też warstwę benathenu:)
O kurcze, niezręcznie to zabrzmi, ale może to coś z Twoją skórą jest nie tak? :C
Nie wiem czy robisz to celowo, ale Twoje komentarze często mnie rozśmieszają:) Piszę to w pozytywnym sensie:)
Nie wydaje mi się, żeby z moją skórą było coś nie tak. Jest po prostu wrażliwa, przez lata stosowałam drogeryjne produkty niekoniecznie zawsze właściwe dla mojej cery i teraz odczuwam tego skutki.
Coś czuję, że moja skóra też by go mogła nie polubić. Zaakceptowała natomiast serum LIQ CC rich. Odczuwam po nim delikatne szczypanie, ale nie przeszkadza i szybko ustępuje. Samo działanie jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Już dawno nie miałam tak promiennej skóry. Cieszę się, że w końcu sięgnęłam po kosmetyk z witaminą C. Pozdrawiam 😉
Sporo osób poleca to serum. Ja stosowałam ostatnio serum z witamina c ze 100% pure które jest tak delikatne, ze szczypało tylko kilka razy najczęściej kiedy wcześniej stosowałam piling. Widze, ze wewnętrzne stosowanie tej witaminy również przynosi podobny skutek:)
Pozdrawiam
Kiedyś używałam żeli z SLSami. Efekt był taki, że moja mieszana skóra była ciągle przesuszona. Po przejściu na łagodniejsze żele (bez SLS) okazało się, że może być gorzej. Winą tutaj obarczam Cocamidopropyl Betaine, która potrafi uczulić dokładnie tak jak to opisałaś. U mnie reakcja była podobna co zmusiło mnie do stosowania produktu z kilkudniowymi przerwami. Na chwilę obecną poszukuję żeli, które nie mają w składzie tego składnika..a tym samym będą miały więcej wspólnego z naturą 😉 Szkoda, że się nie sprawdził. Nie każdy tak reaguje na ten składnik ale czasem lepiej dmuchać… 😉
Faktycznie ten składnik może być przyczyną, muszę jeszcze poobserwować skórę(akurat kupiłam sobie żel z Phenome i też zawiera Cocamidopropyl). Trochę kosztował więc mam nadzieje, że przez to, że nie jest na początku składu to obejdzie się bez podrażnień. Dzięki za zwrócenie uwagi:*
widząc tytuł posta myślałam, że trafiłam na coś fajnego.. wielka szkoda 🙁 wrażliwce po zastosowaniu z pewnością byłby załamane..
Oj nie brzmi to za dobrze.:/ A minerały z morza martwego kusiły…