Ten produkt znają chyba wszyscy, był mi polecany już kilka lat temu jednak ja na przekór modzie nigdy się na niego nie zdecydowałam. Co się zmieniło? Spróbowałam ich świetnej wody różanej i stwierdziłam, że skoro jest taka dobra to muszę spróbować i kremu z tej serii:) Nawilżający krem do skóry suchej i wrażliwej marki Make Me Bio zamówiłam na początku tego roku. Szukałam czegoś nawilżającego, kojącego co zostawi delikatną warstwę ochronną na skórze. Trafiłam w dziesiątkę.
O dostępności Make Me Bio nie muszę się chyba rozpisywać, produkty tej firmy są łatwe do zdobycia zarówno online jak i stacjonarnie. Krem(60ml/40zł) zamknięty jest w uroczym słoiczku wykonanym z ciemnego szkła. W środku zamknięty jest produkt o treściwej ale nie tłustej konsystencji, czyli takiej jaką lubie najbardziej. Podczas nakładania przyjemnie otula skórę, szybko się wchłania(i zastyga) zostawiając jednak ledwo wyczuwalną, delikatną powłoczkę na której tak mi zależało. Zapach kremu jako miłośniczce róż bardzo przypadł do gustu, nie jest sztuczy ani przesadzony.
Krem okazał się świetny w działaniu, doskonale nawilżał i odżywiał moją mieszaną i wrażliwą skórę. Cera była promienna i niesamowicie miękka. Nie uczulił, nie spowodował niedoskonałości. Produkt niedawno dobił dna i przyznam, że kiedy zrobiło się cieplej nie lubiłam go już tak bardzo…Chociaż w takich warunkach użyłam go zaledwie kilka razy to od razu stwierdziłam, że dla mojej cery na lato jest zdecydowanie za ciężki, skóra delikatnie się po nim świeciła i dawała znać, że takie odżywienie to dla niej za dużo. Zdecydowanie lepiej sprawdzał się zimą.
Skład:Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Pelargonium Asperum Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mangifera Indica Seed Oil, Macadamia Ternifolia (Makadamia) Nut Oil, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Monostearate, Cetyl Alcohol, Glycerin, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Rosa Damascena Flower Extract
Rożany krem Make me bio spisał się tak dobrze, że mam ochotę na dalsze poznawanie tej marki i żałuję, że odkryłam ją tak późno. Przystępny cenowo, niezwykle wydajny i przede wszystkim dobry w działaniu. Nawilża, koi i dba o skórę szczególnie podczas chłodniejszych dni. Spisał się wzorowo na skórze wymagającej i podrażnionej kuracją dermatologiczną. Mam jednak małe wątpliwości jak sprawdzi się w przypadku cer suchych którym jest dedykowany, wydaje mi się, że może być jednak trochę za słaby…
Stosowałyście go? Dajcie znać jak się sprawdził u Was i jakie produkty Make Me Bio polecacie:)
Miałam go i bardzo miło go wspominam 🙂 Trzeba będzie znów na coś od nich się skusić bo warto 🙂
Miałam kilka razy ten krem najbardziej lubię go stosować zimą 🙂
Miałam ten krem i to był totalny niewypał 🙁 Nie nawilżał tak jakbym tego chciała, zostawiał powłoczkę na skórze, o której pisałaś- ja tego nie znoszę, powodował niedoskonałości, a przy 1/3 opakowania zmienił się zapach, do tego stopnia, że musiałam resztę produktu wyrzucić :/ Miałam ich krem pod oczy i też bez rewelacji, równie dobrze mogłabym nic nie używać, no i szampon, również przeciętny… hehe mnie te kosmetyki nie podchodzą i omijam ten asortyment. Ale najważniejsze, że Tobie krem spasował;) mamy totalnie inne potrzeby skóry twarzy chyba:P
Pamiętam:) Właśnie przez te skrajnie różne potrzeby skóry powstrzymuję się jeszcze przed zakupem DA.
Ja zazwyczaj nie lubię kiedy kremy zostawiają powłoczkę, ale podczas kuracji dermatologicznej moja skóra tego wręcz potrzebowała no i ta powłoczka jest inna niż zwykłych, tłustych czy lepiących kremów. Rozumiem co w tym produkcie mogło Ci przeszkadzać…kremy i płyny micelarne to coś co nas dzieli:D
Nie znam go. Może faktycznie skuszę się na niego zimą 🙂
Ja już chyba kiedyś mówiłam co o nim myślę.. :DD Poszedł.. w dobre ręce 😀 Zdecydowanie milej wspominam Orange Energy – jako nieco bardziej odżywczy i (przede wszystkim) nie pachnący różaną marmoladą, a słodką pomarańczką 😀 Ale cieszę się, że w Twoim przypadku wywarł raczej dobre wrażenie 😉
Ps. i tak najbardziej kocham Maykę :DD
Myślałam o Tobie publikując ten post, pamiętam Twóją recenzję:) Na pomarańczkę muszę się skusić podobno lepiej się sprawdzi w cieplejszych miesiącach:) Na Maykę oczywiście też<3 <3
Ja tez lubie najbardziej wersje pomaranczowa 🙂 mialam 2 czy 3 słoiczki, co u mnie jest wyczynem niezwykłym.
No proszę:):) trzecia osoba poleca mi tę wersję więc coś w niej musi być:)
Ja go wprawdzie kochalam w czasach, kiedy na pierwszym miejscu był hydrolat neroli, ale moze duzo nie stracil po zmianie formuły…..
Zmienili formułę? echh szkoda…ale i tak go sprawdzę:)
Nie używałam jeszcze niczego z tej firmy (o dziwo!), ale koniecznie muszę wypróbować ten krem! 🙂
Na mojej tłustej skórze również spisał się idealnie 🙂
Powinni chyba zmienić opis tego kremu:)
Miałam ten kremik ale nie zużyłam go do końca. Testowałam go jesienią/ zimą i niestety był trochę za słaby. Niby treściwy ale jednak przy nakładaniu makijażu mineralnego czułam, że skóra jest ściągnięta. Miałam do niego wrócić na wiosnę ale niestety miał dziwny zapach i obawiałam się, że trochę się popsuł. Super, że u Ciebie krem się spisał bo skład ma cudowny 🙂 A Woda Różana Make Me Bio jest bezkonkurencyjna. Już nawet jej zapach przestał mnie drażnić 😀
A ja lubię jej zapach:D No tak, właśnie wydawało mi się, że to nie jest ani krem na zimę ani do suchej skóry(jak producent zaleca) dla mieszanej na wiosnę nawilżenie było idealne. A próbowałaś innych kremów z tej marki?
Świetny blog, bardzo ciekawy 🙂
Obserwuje i zapraszam do mnie https://fotografujemode.blogspot.com/ 🙂
Poleciłam kiedyś ten krem dwóm koleżankom. Są nim zachwycone. Jest naprawdę dobry przy suchej skórze. 😊