Na skórę ciała ze względu na jej powierzchnie nakładamy największa ilość kosmetyków dlatego należy dbać o to aby wszystkie składniki były bezpieczne. Balsam do ciała marki Mokosh spełnia ten warunek. Ma bardzo fajny skład, zawiera ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej, witaminę E i rozmaite oleje na czele z olejem z pestek żurawiny i arganowym. Produkt ma nawilżać, uelastyczniać, regenerować skórę, a także dbać o jej odżywienie i poprawienie bariery hydrolipidowej. Składniki wykazują również działanie antyoksydacyjne wiec można uznać, że produkt zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry
Żurawinowy balsam do ciała marki Mokosh(180ml/55zł) zamknięty jest w masywnym słoiczku wykonanym z ciemnego szkła. Muszę przyznać, że opakowanie skradło moje serce, wyglada przepięknie. Bslsam ma przepiękny, owocowy lekko kwaśny zapach który jest wyczuwalny na skórze nawet kilka godzin po zastosowaniu. Ale oczywiście w bardzo subtelny, delikatny sposób. Jeśli chodzi o jego konsystencje to dla mnie jest idealna: gęsta i maślana. Przed otwarciem byłam przekonana, że będzie ona twarda- ale jak się okazało to typowy balsam do ciała. Przyjemnie rozprowadza się po skórze, zastosowany w odpowiedniej ilości nie bieli i bardzo szybko się wchłania. Pozostawia lekką ledwo wyczuwalna warstwę na skórze, która jednak w żaden sposób się nie lepi…a raczej przyjemnie otula skóre i potęguje wrażenie nawilżenia. No właśnie- nawilżenie- produkt dba o nie na bardzo wysokim poziomie. Dodatkowo czyni skórę miękka i gładka. Ideał.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jaką ten produkt ma konsystencje pomyślałam, że będzie bardzo niewydajny. Już po kilku użyciach odkryłam, że byłam w błędzie. Produkt okazał się wydajniejszy niż myślałam, a to ze względu na to, że nie potrzebujemy dużej ilości na pokrycie całego ciała.
Skład: Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Seed Oil, Glyceryl Stearate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Isostearyl Iso-stearate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Vaccinium Macrocarpon Seed Oil, Xylitylglucoside, Xanthin Gum, Anhydroxylitol, Xylitol, Benzyl Alcohol, Centella Asiatica Extract, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Dehydroacetic Acid, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Limonene.
Uwielbiam ten produkt, posiada wszystkie właściwości jakich oczekuje od dobrego balsamu do ciała. Bardzo dobrze dba o skórę, ma bezpieczny skład i jest nieziemsko przyjemny w stosowaniu. Na stałe zagości na mojej łazienkowej półce. Z czystym sumieniem mogę polecić go każdej z Was.
A Ty, czym obecnie dbasz o ciało?
Też obawiałabym się o jego wydajność 😛
Niesłusznie:) Jest wydajny:)
Ja do balsamów nie przykładam aż takiej uwagi. Może to błąd…co innego krem do twarzy 😉
Ale pod względem składu czy stosowania?:D
Marka Mokosh mnie już od tak dawna kusi, a wciąż jeszcze po nią nie sięgnęłam! Czas się poprawić 🙂
Ale trzeba uważać bo nie wszystkie produkty ma fajne…
Ja od dzisiaj stosuję balsam marki Oillan. Wczoraj wykończyłam krem od Alterry. To masło, jak i wiele innych Mokoshowych kosmetyków bardzo mnie ciekawi, ale cena skutecznie zniechęca…
Cena wydaje się wysoka, ale produkt trzyma poziom więc jest warty tych pieniędzy. Z Alterry dawno nic nie miałam, muszę zobaczyć czy mają coś nowego:)
Kurcze, ja tak samo przez świadomość, że nakładam produkt na całe ciało jestem bardzo wymagająca jeśli chodzi o skład… Fajny ten balsamik, kiedyś miałam olej kokosowy z Mokosha i tyle w temacie 😀 Przyznaje, że zdziwiłam się, że to tylko 120 ml, ale z własnego doświadczenia wiem, że to nie przesądza o wydajności produktu, jak widać na załączonym obrazku 😀
Kochana, masz racje nie 120 tylko 180:)
Bardzo fajny produkt, wydaje mi się, że u Ciebie również by się sprawdził:) Mokosh ma bardzo fajną ofertę, mam ochotę na więcej produktów(omijając jedynie kremy pod oczy:D)
O produktach tej firmy sporo już słyszałam dobrego, jednak nie miałam okazji jeszcze testować. Chyba czas najwyższy nadrobić 😉
Warto nadrobić:) chociaż marka ma też buble(wg. mnie jest się nim krem pod oczy) to cieszę się, że dałam jej jeszcze jedną szansę i poznałam ten balsam:)
Bardzo ciekawy produkt. Będę miało go na oku.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona:) Co prawda nie mam problematycznej skóry, ale działanie jest widoczne no i przyjemność użytkowania jest duża:)
Chętnie bym go przygarnęła 🙂
Ostatnio walczę z suchą skórą, więc bardzo przydałby mi się ten balsam 🙂 Świetna recenzja.
Pozdrawiam i zapraszam na nowy post!
http://www.tipsforyoungers.blogspot.com
Żurawinę uwielbiam, więc to mogłoby być coś dla mnie, ale na razie mazideł do ciała mam pokaźny zapas 😉
Doskonale Cię rozmiem:D Mam podobnie z produktami do mycia twarzy:)
Opakowanie robi robotę. Jest proste, ale to połączenie kolorów kojarzy się z ekskluzywnością. Aż chce się go testować. Muszę zobaczyć jakie są inne wersje zapachowe. Obecnie używam albo tutti frutti albo organic shop 🙂
A jaki zapach Organic Shop? Dawno nic od nich nie miałam:) Mają jeszcze wersje melon z ogórkiem:D jestem ciekawa tego zapachu:D
Tej marki osobiście jeszcze nie poznałam, ale czaje się 🙂
Lubię żurawinowe rzeczy 🙂
Ja też:) Fajnie, że tu ta woń jest wyczuwalna…
Mokosh to dla mnie nowa firma, muszę się jej lepiej przyjrzeć:)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wygląda naprawdę ciekawie 🙂 Już od dawna interesują mnie produkty od Mokosh. Póki co do ciała mam w zapasie trochę produktów, więc na razie muszę pozużywać 😉 Obecnie jest to mleczko mango&kolendra z Yves Rocher 🙂
Szkoda, że tak mało kosmetyków jest o zapachu mango:) Uwielbiam:) Mnie Mokosh też długo kusił, pierwszy produkt nie był trafiony ale pewnie teraz już będzie tylko lepiej:)
Rzadko używam balsamów. Bo nie znoszę jak się później lepię po nich… Ale temu dam szansę i zaufam Twojej opinii 🙂
Jeżeli nie lubisz lepienia to polecam kokosowe mleczko od Zielonego Laboratorium:) Wchłania się bardzo szybko i nie ma mowy o lepieniu:)
Faktycznie opakowanie wygląda ładnie 😊 ja używam balsamu z nivea najbardziej mu ufam po innych miałam straszną wysypke więc póki co nie testuję innych 😁
Czuję się skuszona do kupna tego masełka, uwielbiam coś takiego 🙂
Opakowanie wygląda na solidne. Dobrze, że jesteś zadowolona z działania 🙂
Też bardzo lubię tego typu opakowania, i choć większość uważa, że szkło nie jest praktyczne ( ciężkie, tłucze się i t.p. ) moim zdaniem jest godną szatą dla wszystkich produktów, a szczególnie ekologicznych, bowiem przedłuża ich trwałość, zachowuje walory pielęgnacyjne i zapachowe, a dzięki ciemnej barwie – chroni też przed szkodliwym działaniem światła. Żurawinowy zapach trwający kilka godzin, maślana konsystencja… czuje że skradnie też moje zmysły i ciało 🙂
Dokładnie!! Dziwię się, że tak rzadko jest doceniane. Skuś się moim zdaniem warto, jestem ciekawa Twojej opinii:)
Ja latem wolę lżejsze formuły – lekkie balsamy np.
Niedawno miałam problem z przesuszeniem skóry(zaraz na początku fali upałów) stąd ten wybór:)
Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim balsamie 🙂 a że lubię balsamy to musze mu się bliżej przyjrzeć 🙂