Cześć:)
Ostatnio uzupełniłam kosmetyczne braki i pomyślałam, że będzie to bardzo fajny temat na post. Akurat mam puste opakowania i nowe, świeżo zakupione:) Sama bardzo często interesuję się produktami które opisywane są na blogach jako kolejne opakowanie albo bez niego nie mogę się obejść. Uważam, że mówi to więcej niż cała recenzja:) Obecnie na rynku jest ogromna ilość produktów i to normalne, że ciągle chcemy testować nowe…jednak w niektórych przypadkach dobrze jest zdecydować się na sprawdzony produkt.
Zacznę od produktu który z niewiadomych powodów nie doczekał się jeszcze osobnej recenzji. Jest to krem pod oczy z serii dzika róża marki Weleda. Był moim pierwszym kremem pod oczy- wcześniej hurtowo stosowałam żele Flos lek-u. Zdecydowałam się na niego ze względu na promocję w jednej z niemieckich drogerii:) Od razu mnie oczarował swoją lekka konsystencją która nie obciąża okolic oczu jednocześnie dobrze ją nawilżając. Produkt sprawdzi się idealnie u osób 20+, dla kobiet po trzydziestce oraz tych z widocznymi zmarszczkami może okazać się zbyt delikatny. Ja jednak za to go cenię, nigdy nie podrażnił moich oczu ani ich wrażliwej okolicy. Zarówno produkt jak i cała marka Weleda jest godna polecenia.
Kolejnym produktem do którego wracam jest krem do twarzy marki Orientana. Zużyłam już 3-4 słoiczki, nie pamiętam dokładnie. Nigdy nie spowodował uczulenia ani niespodzianek- a obecnie mam mieszaną, wrażliwą cerę która często na kosmetyki reaguje wysypką lub niespodziankami. Świetnie sprawdzi się w nadchodzących zimowych miesiącach. Więcej o jego konsystencji, zapachu i właściwościach pisałam tutaj, nie będę się więc powtarzać. Zastanawia mnie fakt, że jeden słoiczek kremu miał inną konsystencję, był bardziej tłusty…Nie wiem czy to za sprawą miejsca w jakim go kupiłam, czasu który tam spędził? Zdarzały się Wam takie niespodzianki?
W kwestii pielęgnacji ust już dobrych kilka lat jestem wierna pomadce Alverde . Ładnie nawilża i dba o usta nawet mroźną zimą. Muszę jednak wspomnieć, że nie mam większych problemów ze skórą w tym obszarze. Jeżeli usta robią się spierzchnięte sięgam po piling cukrowy który rozwiązuje problem w dwie minuty. Pomadka Alverde jest trwała, wydajna, ma dobry skład i niską cene- nie szukam już innych. Stosowałam wiele wersji zapachowych i wszystkie spisywały się tak samo dobrze.
O 15% toniku z glukonolaktonem z Mazideł już wspominałam. Zamówiłam ostatnio kolejne opakowanie. Ma bardzo krótki okres ważności(4tygodnie) przy stosowaniu co drugi dzień jego zużycie jest niemożliwe. Jest stworzony jakby dla mnie bo a) jest przeznaczony dla osób posiadających nadwrażliwą skórę b)polecany przy trądziku c)wspaniale działa na skórę odwodnioną. Dodatkowo jeśli chcecie zredukować przebarwienia posłoneczne i pozapalne, zredukować powierzchowne zmarszczki, zadbać o nawilżenie skóry, zmniejszyć rozszerzone pory oraz zmniejszyć widoczność naczynek i skłonność do czerwienienia to ten tonik jest również dla Was. Jest dobrą alternatywą dla osób u których inne rodzaje kwasów nie działają dobrze. Polecam spróbować.
Zdecydowałam się również na zakup kolejnej butelki cedrowej odżywki Planeta Organica o której pisałam tutaj. Bardzo dobrze spisuję się na moich włosach- nawet przy dłuższym stosowaniu i chociaż bardzo kusiły mnie inne wersje zapachowe to jednak wybrałam pewniaka. Trochę sobie poczeka bo aktualnie stosuję odżywkę Dr Organic. Jak widzicie opakowanie się trochę zmieniło, mam nadzieje, że działanie jest wciąż tak samo dobre.
Na mojej łazienkowej półce obowiązkowo musi znaleźć się kaolin z Mazideł. Jest to moja ulubiona glinka. Cenie ją za delikatność, nadaje się nawet do skóry wrażliwej. Nie odtłuszcza skóry tak bardzo jak inne glinki. Pozostawia ją oczyszczoną, rozjaśnioną i zadbaną. Dodatkowo przepięknie pachnie:D
Jestem ciekawa do czego Wy zawsze wracacie. Macie taki kosmetyk który zawsze musi być w Waszej łazience/kosmetyczce?
Zdecydowanie też muszę zakupić produkty od Planeta Organica, bo wiele dobrego o nich czytałam. 🙂
Polecam, szczególnie tą serie cedrową- mam kilka produktów i jestem bardzo zadowolona. Nie polecam za to Toskańskiej- tylko ładnie pachnie, nic innego z włosami nie robi.
15% toniku z glukonolaktonem ja również absolutnie uwielbiam i nie mam mu nic do zarzucenia, zawsze do niego wracam kiedy kończy się opakowanie i podobnie jak Ty nie jestem w stanie zużyć całego opakowania w ciągu 4 tygodni. Jest bardzo wydajny i naprawdę skuteczny. Generalnie bardzo cenię sobie półprodukty z Mazideł. Często po nie sięgam gdy przygotowuję swoje domowe kosmetyki i jeszcze żaden produkt od nich mnie nie zawiódł. Bardzo zaciekawiłaś mnie tym kremem Weleda. Wiesz może czy można dostać go gdzieś w sklepie stacjonarnym czy tylko zakupu przez Internet?
A jak często stosujesz tonik z glukonolaktonem?
Ja też jestem zadowolona z półproduktów z mazideł, są bardzo dobrej jakości. Wyjątkiem są olejki eteryczne, te które ja kupiłam miały wątpliwy zapach. Ale może trafiły mi się jakieś felerne egzemplarze:)
Ja Welede kupuję przy okazji wizyty w DMie, w Polsce niestety nigdy ich stacjonarnie nie widziałam:(
Stosuję go nie częściej niż co 3 dni. Częściej mnie podrażniał, a przy takim stosowaniu jestem z niego naprawdę zadowolona. Co do olejków to akurat tam nie zamawiałam więc nie mam porównania, ale dobrze wiedzieć, że można się na nich zawieść więc z droższymi lepiej nie eksperymentować 🙂 Dziękuje za informację, chyba skuszę się na zakupy przez Internet, ale to już po okresie świątecznym 🙂
Glinki również posiadam. Moim pierwszym kremem pod oczy jest AA,jakoś zawsze po macoszemu traktowałam tą partię skóry,
W młodym wieku nie ma potrzeby stosować odrębnych produktów na tę partie twarzy:) Ach, AA kojarzą mi się z moimi pierwszymi zakupami kosmetycznymi:)
Niestety nie znAm niczego z tych produktów…
Witaj kochana !
Jakie cudne zdjęcia robisz, zawsze będę się nimi zachwycać 🙂
Świetne kosmetyki, skoro zdecydowałaś o nich napisać, to muszą być świetne!!!
Ten krem pod oczy mnie zainteresował, zastanawiam się tylko, czy nie powinnam już raczej stosować silniejszych, 30+ bo coś tam już w okół oczu się zaczęło pojawiać. Niestety wiek robi swoje hihi 😀
Ta pomadka jest pomadką bezbarwną? Zimą zawsze pierzchną mi usta, a te drogeryjne nie zawsze są u mnie skuteczne.
Miłego dnia kochana,
Buziaki :* :*
Cześć:* :*
A zdjęcia to zasługa mojego bardzo zdolnego prywatnego fotografa:D hihihi.
Z silniejszym kremów do polecam Antipodes, można go kupic online. Niestety nie jest tani. Ale efekty podobno bardzo dobre. U mnie zwykłe pomadki typu Nivea czy Ziaja nic nie robiły. Pokazana w poście jest dostępna w drogeriach DM więc jeżeli masz okazję to polecam wypróbować..a jeżeli nie to polecam Alterrę rumiankową z Rossmana. Działa podobnie. Obydwie są bezbarwne. Często jednak nakładam na nie pomadki koloryzujące i jako taka baza sprawdzają się genialnie:)
Buziaki:*
ta glinka mnie ciekawi 😉
Spróbuj jest godna polecenia. Zwłaszcza za tą cenę:)
Musze się przyjrzeć kosmetykom Weleda bo jak czytam to widać, że są dobre.
Nie miałam nic z wymienionych produktów. Zwykle wracam do balsamów lub maseł do ciała(uwielbiam Pat&Rub) odnośnie kremów -zawsze kupuję coś nowego-ze względu na mój wiek 😉
Nie znam żadnego z nich. Ja chyba nie mam takiego kosmetyku, do którego często wracam.
Cudne zdjęcia! Świetny wpis 🙂 Sama lubię wracać do produktów z mazideł.
Dziękuje:*
To jeden z lepszych sklepów z półproduktami:) Bardzo dobra jakość:)