Dziś przychodzę z recenzją toniku wzmacniającego włosy. Rzadko stosuje wcierki do włosów, miałam kilka podejść ale zazwyczaj nie byłam zadowolona z rezultatów. Stosowałam Jantar, ampułki z rzepy Joanny, różne ziołowe wcierki, ocet jabłkowy i ziołowy z mazideł. Tylko z działania dwóch ostatnich jestem zadowolona na tyle, że od czasu do czasu do nich wracam. Na tonik Orientany zdecydowałam się spontanicznie. Kosmetyki tej marki dobrze się u mnie sprawdzają ,popatrzyłam na skład i zdecydowałam się spróbować. Jeżeli jesteście ciekawe czy było warto zapraszam do dalszej części wpisu.
Gdzie i za ile
Kupiłam go online, ale jest dostępny również w drogerii Natura oraz Hebe. Kosztuje około 25 złotych.
Opakowanie
Plastikowa butelka z atomizerem który bardzo dobrze dozuje produkt. Opakowanie jest przyjemne dla oka.
Zapach i konsystencja
Preparat ma wodnistą konsystencję o brunatnym zabarwieniu. Zapach nie jest uciążliwy, najbardziej wyczuwalna jest mięta, szybko ulatnia się z włosów.
Nakładanie
Bardzo przyjemne. Ułatwia go atomizer, który sprawnie działa i rozpyla adekwatną ilość produktu. Po nałożeniu pojawia się uczucie chłodzenia które mi osobiście nie przeszkadza, ale wiem, ze nie wszyscy je lubią. Przez kilka pierwszych aplikacji produkt nakładałam przed myciem, później zdecydowałam się stosować go zgodnie z zaleceniami producenta bezpośrednio po umyciu włosów(co drugi dzień). Dodatkowo zawsze wykonywałam delikatny masaż skóry głowy. Producent zaleca stosowanie produktu codziennie, po myciu włosów przez 3 tygodnie.
Działanie
Po każdym zastosowaniu pojawiały się nowe włoski. Skrycie liczę na to, że będą one mocniejsze i grubsze. Zauważyłam również zmniejszenie wypadania, ale nie wiem czy to za sprawą toniku czy poprawienia diety i ograniczenia stresu. Jestem zadowolona z działania, jednak stosowany po myciu obciążał włosy.
Wydajność
Raczej mała. Miałam wrażenie, że produkt bardzo szybko się zużywa ale zdecydowanie nakładałam go obficie.
Skład
Jest bogaty w składniki wspomagające wzrost i regenerację włosów takie jak: amla, aloes, neem, brahmi.
Oto pełny skład ze strony producenta:
Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Emblica Officinalis Fruit Powder, Melia Azadirachta Extract, Glicerin, Simmondsia Chinensis Seed Extract, Centella Asiatica Extract, Eclipta Alba Extract, Acacia Concinna Fruit Powder, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Nymphaea Lotus Flower Extract, Polysorbate 20, Lawsonia Inermis Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Lavandula Angustifolia Extract, Arnica Montana Flower Extract, Rosmarinus Officinalis Extract, Thymus Serpyllum Extract, Camphor, Menthol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate
Podsumowanie
Polecam wypróbowanie tego produktu. Jest to szczególnie dobra opcja dla osób szukających wcierki bez alkoholu i olejów. Polubiłam go za bogaty skład( m.in aloes, neem, amla, gotu kola), i skuteczność. Chociaż muszę zaznaczyć, że na efekty wpłynął również regularny masaż. Cena nie jest wygórowana. Jest to jedna z nielicznych wcierek po której widzę efekty. Polecam, warto wypróbować.
szkoda, że mało wydajny,ale ogólnie bardzo ciekawy produkt. niestety w Naturze nie widziałam a do Hebe mam daleko 😉
Też żałuje:( ale mimo wszystko warto. Teraz staram się nie psikać już tak obficie jak na początku:D Widuje ten produkt w wielu sklepach online:)
Ciekawy produkt, dawno nie miałam tego typu kosmetyków, więc może przy następnym zamówieniu się skuszę. 🙂
Warto, zwłaszcza jeżeli borykałaś się z wypadaniem włosów (tak jak i ja) produkt pomoże im odrosnąć:)
Ciekawa alternatywa dla Jantara. Może wypróbuję przy najbliższej okazji.
Polecam, u mnie jantar się nie sprawdzał:)
chętnie bym wypróbowała;)
Wierze w medycynę Ajurwedyjską, choć czasami mam wrażenie, że produkt tylko z nazwy ma z ta medycyną coś wspólnego. Nie wiem jak jest w tym przypadku, ale patrząc na wypadanie włosów z żywnościowego punktu wiedzenia, to zawsze jest brak jakiegoś pierwiastka. U mnie akurat tym pierwiastkiem było żelazo. Po 2 tygodniach suplementacji, kondycja ich znacznie się poprawiła. Za włosy jest również odpowiedzialna biotyna, cynk i siarka. Może warto spróbować także z tej strony.
Akurat w przypadku tego produktu nazwa jest stosowna bo w składzie ma wiele ziół powszechnie używanych w ajurwedzie. A jakie konkretnie żelazo przyjmowałaś?
Bardzo ciekawy produkt. Wcierki stosuję regularnie. Najczęściej sięgam po typowo ziołowe i raczej samodzielnie przygotowane. Z gotowych wcierek jak do tej pory żadne produkty nie dawały zadowalających efektów. Patrząc jednak na skład chyba skuszę się na wypróbowanie go i u mnie. Mam nadzieję, że uda mi się uniknąć efektu nadmiernego obciążenia włosów.
Może Twoich włosów nie będzie obciążała:) Właśnie u mnie też gotowe wcierki się nie sprawdzały. Ta ma fajny skład i do tego jest bardzo wygodna w aplikacji, z masażem zajmuje mi to 3 minuty:)
Brzmi interesująco, chyba będę na niego polować 🙂
A jak się go zmywa, tzn. czy łatwo jest go zmyć, czy trzeba się napracować i np. poprawić szamponem?
On praktycznie wchłania się w skórę, po umyciu delikatnym szamponem nie ma po nim śladu. Nie ma w składzie żadnych olei więc możesz go stosować bezpośrednio po umyciu i osuszeniu włosów:)
Jak dla mnie strasznie dużo tych ekstraktów roślinnych. Obawiałabym się podrażnienia.
Na szczęście mnie nie podrażnił:) Wahałabym się gdyby to był produkt do twarzy, ale skórę głowy mam odporną na podrażnienia:)
To może być ciekawy produkt. Poszukam w sklepie u nas z naturalnymi kosmetykami.
Bardzo ciekawy, postaram się go kupić 🙂