Cześć:)
Jesień w pełni, tęsknie za ciepłymi i słonecznymi dniami ale staram się wykorzystać ten czas i jak co roku zdecydowałam się na mikrodermabrazję. To jeden z moich ulubionych zabiegów kosmetycznych, widzę po nim świetne rezultaty i moja skóra go uwielbia:) Po takich zabiegach zawsze staram się włączyć więcej preparatów odżywczych i nawilżających do mojej pielęgnacji gdyż skóra chłonie wszystko jak gąbka. Tak więc moi październikowi ulubieńcy będą w większości pielęgnacyjni, kilka produktów odkryłam na nowo. Jeżeli jesteście ich ciekawi zapraszam do dalszej części.
Wielkim zaskoczeniem okazała się maseczka z firmy Apivita którą przywiozłam z Grecji. Kupiłam ją z myślą o wysuszonej słońcem skórze jednak jakoś nie miałam okazji jej użyć aż do teraz. Jest to maseczka która widocznie dba o nawodnienie skóry. Zaraz po jej nałożeniu poczułam przyjemne ukojenie, po zmyciu było jeszcze lepiej skóra była wygładzona, nawilżona i odświeżona. Czuć było, że poprawiła się jej sprężystość i elastyczność. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, nie spodziewałam się tak dobrych rezultatów po maseczce marki o której wcześniej nic nie słyszałam. Produkt zawiera ekstrakt z ogórka, olej jojoba i z awokado. Ma dosyć specyficzny zapach, który nie przypadł mi do gustu ale najważniejsze, że działanie jest bardzo satysfakcjonujące i dodatkowo jest bardzo wydajna. Jeżeli ją gdzieś spotkacie to serdecznie polecam, warto wypróbować.
W październiku powróciłam również do stosowania żelu aloesowego w formie okładów. Spisał się genialnie na podrażnionej po mikrodermabrazji cerze. Często rozrabiałam go z hydrolatem i dodawałam ekstraktu z róży. Taka mieszanka delikatnie koiła, nawilżała i rozjaśniała skórę. Maseczki w tabletkach widoczne na zdjęciach kupiłam w Hebe, ułatwiają stosowanie płynnych kosmetyków. Wcześniej kiedy tego typu produkty nie były tak szeroko dostępne robiłam okłady z gazy albo z bawełnianego ręcznika do twarzy ale stosowanie takich maseczek jest zdecydowanie wygodniejsze.
Po raz kolejny włączyłam do swojej pielęgnacji tonik z glukonolaktonem 15%. Zwiększa on nawilżenie naskórka, wygładza i ujędrnia skórę. Przyspiesza również regenerację komórkową, zmniejsza przeznaskórkową utratę wody i wrażliwość skóry na podrażnienia dzięki czemu hamuje proces starzenia się skóry. Glukonolakton należy do kwasów PHA które są bardzo delikatne dla skóry i jej nie podrażniają, a mimo to wpływają na odnowienie i nawilżenie skóry. Może być stosowany przez osoby posiadające cerę naczynkową i wrażliwą. Jedyną wadą jest krótki okres ważności, a przy stosowaniu co drugi dzień tonik jest bardzo wydajny.
Po zabiegach złuszczających zawsze mam problem trwałością podkładów mineralnych, muszę też nałożyć go o wiele więcej niż zazwyczaj ponieważ „wchłania” się w skórę. W takich momentach idealnie sprawdza się primer 100 % pure którego recenzję możecie przeczytać tutaj. Nakładałam go na skórę odżywioną tym kremem i obydwa produkty bardzo dobrze ze sobą współpracowały. Skóra była odżywiona, gładka, nie występowało żadne łuszczenie(które czasami mi się zdarzało po mikrodermabrazji), a trwałość podkładu mineralnego była zdecydowanie przedłużona.
Po jakie kosmetyki Wy najczęściej sięgałyście w październiku? Decydujecie się w zimniejszych miesiącach na jakieś specjalne kuracje/zabiegi?
xo, xo
cały czas szukam Primera który będzie stanowił pewną izolację dla podkładu 😉 u mnie kremy z Bielendy ostatnio podbiły serce i musze koniecznie kupić aloes na szafkę 😉
Mój ulubiony primer :)))
Uzależniłam się od niego 🙂
W październiku postawiłam na dbanie o włosy i w ruch poszedł olej kokosowy i ze słodkich migdałów 🙂 A tę maseczkę z chęcią bym na sobie przetestowała 🙂
W październiku moim ulubieńcami były zdecydowanie krem z AA, tonik z Ziaji i carmex 😉
o, a który konkretnie tonik?
Primer 100% Pure jest fantastyczny! A tonik z mazideł bardzo mnie zainteresował, moja skóra by go polubiła.
Ja już zamówiłam kolejną buteleczkę:P warto spróbować:)