Odkąd prowadzę bloga mam większą ochotę na poznawanie nowych produktów. Nie jest to i raczej nigdy nie będzie taka ilość jaką niektórzy przedstawiają na swoich blogach czy instagramie przede wszystkim ze względu na ograniczenia jakie niesie ze sobą moja wrażliwa skóra, a także to, że chcę dobrze poznać produkt więc nie wprowadzam kilku nowości na raz. Czasami mam niemałą zagwozdkę ponieważ rozum podpowiada mi, żeby zdecydować się na znany i sprawdzony kosmetyk ale jednocześnie chciałabym pokazać tu coś nowego. Zdecydowanie najlepszym kompromisem są nowe produkty do pielęgnacji ciała:) Rzadko kiedy pojawiają się tam alergie czy podrażnienia, a jeżeli już to bardzo szybko jestem w stanie się ich pozbyć. Przechodząc do sedna w dzisiejszym poście trzy nowe marki: dwa produkty do pielęgnacji ciała i jeden do pielęgnacji włosów. Prosto, zwięźle i na temat:)
Biolove, masło do ciała brownie z pomarańcza – jego konsystencja bardzo mnie zaskoczyła, początkowo jest to mus który po nałożeniu na skórę przyjemnie się rozpływa. Podczas pierwszych aplikacji byłam trochę zawiedziona, ale przyznam, że po kilku użyciach zaczęłam uwielbiać rytuał nakładania tego produktu. Wszystkiemu towarzyszy nieziemski zapach, podczas kilku pierwszych użyć nie potrafiłam rozszyfrować z czym mi się kojarzy aż w końcu skojarzyłam… to mieszanka krakowska! Produkt pachnie intensywnie jednak zapach nie utrzymuję sie długo na skórze. Natłuszcza skórę ale także zostawia ją odżywioną i gładką. Polubiłam ten produkt.
Mohani, masło shea– to mój zimowy must have. Co wieczór nakładam solidną porcję pod krem do rąk i na usta, czasami stosuję go też na całe ciało. Nie znałam wcześniej tej marki, ale spodbało mi się, że masło zamknięte jest w szklanym słoiczku. Jeśli chodzi o sam produkt to jest on na wysokim poziomie, nierafinowany, konsystencja posiada drobne grudki. Będę do niego wracać.
Zielone Laboratorium, odbudowująca odżywka do włosów– ma gęstą konsystencję co sprawia, że już niewielka ilość produktu wystarczy na pokrycie włosów na całej długości. Podczas nakładania czuć wygładzenie, a po wysuszeniu włosy są miękkie i łatwo się rozczesuja. Co bardzo spodobało mi się w tym produkcie to to, że mogę go nakładać na skórę głowy bez obawy o swędzenie czy podrażnienie. To chyba pierwsza odżywka która tak dobrze spisuje się na skórze głowy i nadaje się do jej mycia! Włosy są świeże, a ich objętość taka sama jak po szamponie. Odżywka ma dwa minusy, mianowicie nie dociąża moich włosów i nie daje im takiego blasku jakiego oczekuję. Bardzo polubiłam jej miętowy zapach- nakładanie jej na skórę głowy j krótki masaż to relaksujący rytuał. Pomimo, że to nie ideał wrócę do tego produktu.
Na koniec chciałabym Was zachęcić do podzielenia się informacją jak często zmieniacie kosmetyki. Lubicie testować nowości czy jesteście wierne sprawdzonym perełkom?
Ja bardzo rzadko wracam do kosmetyków. Takich, które kupuję więcej niż raz jest naprawdę niewiele. Ciekawość niestety wygrywa 😀 tyle marek do poznania, tyle produktów do używania!
Hmm, a może niewiele jest takich kosmetyków do których naprawdę warto wracać? Potrzeby i oczekiwania też stają się coraz większe…
Prowadzenie i odwiedzanie innych blogów zdecydowanie wzmaga ciekawość:)
Ależ rozbudziłaś moją ciekawość tą odżywką. Jak kiedyś sprawdzałam składy wydawało mi się, że odżywki Zilonego LAboratorium mają CB i jakoś straciłam zainteresowanie. Albo jestem ślepa albo zmienili składy (pewnie opcja pierwsza). Ale w sklepie takie pudełeczko widnieje pod nazwą maska – to chyba uległo zmianie? Bo mięta, jabłko i zboże się zgadza O.o Zmieniasz też nieco moje nastawienie odnośnie Mohani – prócz tego, że te nalepki afrykańskie zwróciły moją uwagę, nigdy nie rozważałam zakupu czegokolwiek innego niż bambusowe szczoteczki 😀 A Brownie.. wiadomo 😀 Bosko pachnie :DD No a jak jest u mnie z tymi nowostkami to już wiesz..… Czytaj więcej »
Ale dziwna sprawa!!! faktycznie na ich stronie widnieje maska… Ja kupowałam pod nazwą odżywka, sprawdzałam skład tylko podczas zakupów wcześniej niestety nie…Ich szampony mają CB, a szkoda bo wydawały mi się interesujące.
Ja na Mohani trafiłam całkiem przypadkowo, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to ta firma od szczoteczek bambusowych:):)
Hahaha, powiem Ci, że nawet przez chwile nie wątpiłam jaka będzie Twoja odpowiedź…chociaż chociaż…Co z szamponami?:D
Haha, szamponów to dopiero mam listę! 😀 Ale to prawda, w tej kwestii jestem bardziej skłonna sięgnąć ponownie po coś sprawdzonego. Szczególnie mając kłopoty ;D
Dziękujemy za recenzję <3 Miło nam bardzo! Pozdrawiamy zespół Mohani 🙂
Mohani chyba najbardziej mnie zachęciło bo to nowa marka dla mnie. Oj ja lubię testować nowości 🙂
Uwielbiam nowości, ale nie podążam ślepo za modnymi kosmetykami w sieci, których fala przetacza się po wszystkich blogach… Lubię wyszukiwać je sama;) Choć czasami odnajduje ideał, zawsze się zastanawiam, czy jest coś lepszego i tym sposobem sprawdzam kolejne kosmetyki 😉 Plusem jest to, że mam coraz większy pogląd na różne marki, a tym samym lepiej jest mi porównywać między sobą produkty.
Do dobrych kosmetyków, (których wiem, że ciężko mi będzie zastąpić) wracam jednak bez skrupułów;) Mam tak z szamponami, pielęgnacją twarzy i ostatnio podkładem…
Podoba mi się Twoje podejście! Brzmi bardzo rozsądnie i dojrzale:)
Dziekuje Ci bardzo 😘
Ja zmieniam kosmetyki dość często, bo mało mam swoich ulubionych – ciągle ich szukam.
Masło do ciała brownie z pomarańczą bardzo mnie zaciekawiło 🙂
Cena jest zachęcająca, polecam spróbować:)
Nie znam marki Mohani, ale chyba najbardziej mnie zaciekawiła 😉
Co do zmiany kosmetyków to u mnie bywa różnie. Jest kilka do których zawsze wracam z podkulonym ogonem.
Jednak lubię eksperymentować z nowościami (nowościami dla mnie, niekoniecznie na rynku)
Muszę przyznać, że czasem mnie też „kupują” opakowania, jak są tak piękne że ne sposób przejść obok nich obojętnie, to często lądują w koszyku 😉
No zobacz, a u mnie ta odżywka właśnie dawała dużo blasku i dociążenia 😀
To świadczy o tym, że nasze włosy mają zupełnie inne potrzeby:D
Byłam ciekawa tylko odżywki i widzę, że nawet jedna z wad dla Ciebie, czyli nie dociążanie, może być zaletą dla moich piórek 😛
To masło do ciała bym z chęcią wypróbowała 🙂