Szukając wcierki z przyzwoitym składem natknęłam się na markę Sattva i produkt który powstał przy współpracy z Agnieszką Niedziałek. Nie znałam wcześniej ani tej marki ani blogerki ale kiedy zobaczyłam jej włosy wiedziałam, że któraś z wcierek musi być moja. Intuicyjnie wybrałam wersję henna i amla(100ml/26zł). Produkt ten ma bardzo bogaty skład można w nim znaleźć zarówno składniki nawilżające, łagodzące jak i regulujące pracę gruczołów łojowym i przyspieszających wzrost włosów. Oprócz tytułowej amli i henny w składzie znajdziemy także moją ukochaną kozieradkę, ekstrakt z gorczycy, sok z aloesu, alantoine, pantenol, shikakai, witaminę B5 czy olejek rozmarynowy.
Wcierka zamknięta jest w plastikowej butelce ze zwykłą, „szamponową” nakrętką. Dla wygody przelewałam ją sobie do pustego opakowania z pipetką po ekstrakcie Bandi. Jestem bardzo zadowolona z tego aplikatora, dzięki niemu mogę nałożyć produkt precyzyjnie i szybko.
Wcierka ma wodnistą konsystencję o brązowym kolorze i dosyć intensywnym, indyjskim zapachu. Na początku nie był taki zły, jednak po kilkunastu dniach od otwarcia kosmetyk zmienił nieco zapach. Mimo wszystko jest do zniesienia.
Produkt nałożony po myciu niestety obciążał włosy i przyspieszał ich przetłuszczanie dlatego też aplikowałam go zawsze przed myciem. Starałam się to robić na minimum godzine przed, przedziałek po przedziałku nakładałam wcierkę, a na koniec robiłam krótki, delikatny masaż skóry głowy.
Efekt w postaci baby hair widziałam już po pierwszym użyciu, ale u mnie nie jest to nadzwyczajna rzecz. praktycznie każda wcierka czy ziołowa płukanka daje taki rezultat.
Po skończeniu buteleczki niestety nie zauważyłam widocznego zagęszczenia włosów mimo, że bejbiki pojawiały się po każdym użyciu. Dopiero ostatnio zorientowałam się, że włosy strasznie szybko wróciły do dawnej długości po ostatnim podcięciu. Niewątpliwie wcierka miała tu swój wkład, jednak nie jestem w stanie powiedzieć czy to tylko jej zasługa ponieważ suplementowałam również biotynę w większej dawce.
Skład: Aqua, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice, Lawsonia Inermis (Henna) Leaf Extract, Emblica Officinalis (Amla) Fruit Extract, Acacia Concinna (Shikakai) Fruit Extract, Nardostachys Jatamansi (Spikenard) Root Extract, Chamomilla Recutita Matricaria (Chamomile) Flower Extract, Santalum Album (Sandalwood) Extract, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Brassica Alba Seed Extract, Panthenol, Hydrolyzed Soy Protein, Azadirachta Indica (Neem) Seed Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Capsicum Annuum Fruit Extract, Potassium Sorbate, Allantoin, Sodium Benzoate, Citric Acid.
Wcierka henna i amla okazała się bardzo fajnym produktem, nie uczuliła ani nie podrażniła mojej super wrażliwej skóry głowy. Dawała widoczne efekty i była przyjemna w użytkowaniu. Jestem zadowolona również z jej wydajności, w porównaniu do innych wcierek starczyła mi na długi okres regularnego użytkowania. Skutecznie zachęciła mnie do poznania pozostałych dwóch wersji.
Znacie już wcierki marki Sattva? Jak się u Was sprawdzają?
Nie miałam jeszcze nic z tej marki, ale ostatnio pierwszy raz robiłam bezbarwną hennę i moja skóra głowy przeszła po niej niesamowitą metamorfozę więc muszę się zainteresować wcierką z henną 🙂
O widzisz..ja kiedyś interesowałam się bezbarwną henną ale koniec końców porzuciłam ten pomysł. Może też się skuszę…
Ja również nie kojarzę tej marki ani blogerki ☺
Jedyna wcierka która u mnie się sprawdziła ,była ta marki Jantar-z tym że ona była przeciw wypadaniu włosów (pomogła mi)
Staram się ograniczyć stosowanie zbyt wielu produktów do pielęgnacji włosów – strasznie mi się po takich specyfikach włosy przetłuszczają
Pozdrawiam
Lili
Kiedyś też używałam Jantara ale to było wieki temu:)
Właśnie ja niestety też mam problem z przetłuszczającymi się włosami, wcierki stosowane przed nie mają jednak na to zbyt dużego wpływu…
Nie znam tego produktu i nigdy nie stosowałam wcierek…muszę kiedyś spróbować 🙂 Pozdrawiam 🙂
Taak, to jest właśnie to z tymi wcierkami 😀 Ciężko powiedzieć czy i jak to działa na dłuższą metę. Ale wciąż wierzę, że warto! :DD Anyżka bierz następnego, fajny jest! ;D
Wezmę:) ale chyba zrobię sobie przerwę od wcierek i zobacze jak włosy się zachowują…
Dla mnie to również zupełnie nowa marka i z przyjemnością się o niej dowiedziałam. Ja mam akurat gęstą czuprynę, więc tego typu wspomagania nie potrzebuję, ale dobrze wiedzieć na przyszłość.
Nie znam tej wcierki, głównie kojarzę Jantar:)
Jeszcze nie stosowałam 🙂
Markę jak i tę blogerkę znam ze słyszenia, ale nie miałam okazji jeszcze sprawdzić tego typu produktów. Na pewno bliżej się im przyjrzę, bo aktualnie szukam jakieś dobrej wcierki do moich włosów 🙂
Jestem ciekawa na co się zdecydujesz, mnie kuszą pozostałe dwie wersje:)
Ja mam bardzo dużo baby hair, do tego stopnia, że zaczynają mnie denerwować 🙂 Po związaniu włosów wystają na wszystkie strony i bez lakieru ani rusz 🙂
Rozumiem, że może to być irytujące:D ale z dwojga złego wolałabym babyhair przynajmniej optycznie zwiększają objętość rozpuszczonych włosów:D
Nie stosowałam dotychczas tego typu produktów, ponieważ strasznie mi szybko rosną włosy, niemniej jednak gdyby coś się zmieniło, to chętnie przetestuję, jestem ciekawa jakby się u mnie to sprawdziło. 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
Zuzanna
Uczula mnie aloes, więc wcierka nie dla mnie.
Nie miałam 🙂
Wydawało mi się, że już komentowałam ten wpis, ale może jednak tylko przeczytałam go na telefonie. Połączenie amla+henna brzmi dla mnie znajomo, gdyż używam oleju z takim duetem. Sprawdzał się u mnie dość dobrze, ale szczególnie na początku. Po długim stosowaniu nie czuję już takich zachwytów. Z tego co pamiętam też pojawiły się u mnie bejbiki i nie wiem czy to on, czy jakiś inny kosmetyk sprawiły, że czasami wśród moich włosów znajduję znacznie grubsze i ciemniejsze jednostki.
Wcierki z tej firmy nie miałam jeszcze okazji testować 😉
Oj to odwieczne pytanie:) czy bejbiki to efekt wcierki czy może czegoś innego;) Najważniejsze jednak, że się pojawiają:)
Czy wcierka wpłynęła w jakimkolwiek stopniu na kolor włosów?
Nie miała żadnego wpływu…