W poprzednim miesiącu pojawiło się u mnie sporo nowych kosmetyków. Większość z nich jest dla mnie totalną nowością ale zamówiłam również sprawdzone gwiazdy mojej łazienki. Ostatnio zużyłam dużo produktów, a sporo innych prawie sięga dna więc spodziewajcie się nowych recenzji. Niestety nie wszystkie kosmetyki się u mnie sprawdziły, dawno nie trafiłam na takiego bubla jak filtr marki COOLA i jeszcze drugi produkt o którym wspomne już za niedługo. Mam nadzieje, że kosmetyki z dzisiejszego wpisu będą o wiele lepiej mi służyć.
Douces Angevines, fluid Flamenca
Produkty tej marki chodziły za mną już od dawna, a to wszystko dzięki Agnieszce z bloga Ekodystrykt. Miałam to szczęście, że swój pierwszy fluid wygrałam w konkursie na Instagramie♥ Produkt ten dedykowany jest przede wszystkim skórze wrażliwej i podrażnionej ale jesienią i zimą świetnie odżywi i ukoi każdy rodzaj skóry. Ma głęboko odżywiać, koić i chronić skórę przed działaniem czynników zewnętrznych. Dodatkowo ma również właściwości wyrównujące koloryt skóry. Jego skład jest ciekawy i bogaty w oleje i olejki, jestem bardzo ciekawa jak ta nowa jak dla mnie forma fluidu sprawdzi się na mojej skórze.
Clochee, rozświetlający krem spf 30
Po niewypale marki Coola musiałam na szybko zdecydować się na coś nowego, filtr marki Clochee chodził mi po głowie już od dłuższego czasu ale obawiałam się nieco matującego efektu. Na szczęście stosunkowo niedawno marka wypuściła również rozświetlającą wersję z SPF 30(matująca to pięćdziesiątka). Produkt stosuję już kilka tygodni i pierwsze wrażenie jest…mieszane:) Czasami mnie zachwyca i na skórze zachowuje się niesamowicie, ale zdarzyły się również sytuacje kiedy się na nim zawiodłam. Niestety nie wspołpracuje dobrze z każdym produktem i szybko zastyga…do plusów na pewno zaliczę ładny zapach, kolor z żółtymi tonami(chociaż na początku stosowania w październiku, kolor wydawał mi się bardzo jasny i miałam wrażenie, że wyglądam wręcz blado ale może to kwestia opalenizny albo przyzwyczajenia bo teraz mi pasuje) i skład. Póki co tylko tyle o nim napiszę, a pełna recenzja pojawi się za kilka tygodni.
Polny Warkocz, rumiankowa esencja micelarna
Bardzo polubiłam ten produkt, co chyba widać na załączonym zdjęciu:) To obecnie najlepszy płyn micelarny jaki miałam. Stosuję go do demakijażu skóry twarzy i zmywania resztek makijażu oka. Dla mojej skóry jest bardzo łagodny, nigdy jej nie podrażnił.
Polny Warkocz, esencja kojąca złoty korzeń
A to natomiast całkowicie nowy dla mnie produkt tej marki, bardzo spodobał mi sie prosty skład: napar z korzenia tarczycy bajkalskiej, hydrolat z kwiatów czerwonego maku, pantenol, wyselekcjonowane enzymy roślinne, alkohol benzylowy, kwas dehydrooctowy. Ostatnio hydrolaty idą u mnie jak woda, skóra zaczęła się dosyć szybko odwadniać i brakuje jej nawilżenia dlatego w ostatnich dniach maseczki tonikowe to u mnie codzienność.
Maui, bambusowa odżywka do włosów suchych i łamliwych
Po masce z tej marki przyszedł czas na odżywkę z serii bambusowej. Jestem bardzo ciekawa jej działania bo w składzie faktycznie ma ekstrakt z bambusa który podobno ma świetne działanie na włosy. Jest dedykowana włosom słabym i łamliwym, zastąpi mi odżywkę z Planeta Organica o której wspominałam w ostatnim wpisie. Mam nadzieje, że sprawdzi się równie dobrze.
Couleur caramel, wydłużająca maskara do rzęs
Jak wiecie z najpopularniejszego tuszu tej marki byłam całkiem zadowolona, jednak nie wszystkie jego właściwości przypadły mi do gustu. Dlatego postanowiłam dać szansę kolejnej maskarze tej marki. Jestem bardzo ciekawa czy okaże się lepsza od poprzednika.
Alverde, baza pod tusz do rzęs
A to dla mnie całkowita nowość, nie widziałam wcześniej w asortymencie marki tego produktu. Produkt ma pogrubiać i optycznie wydłużać rzęsy ja po cichu liczę również na poprawę trwałości tuszu. Chyba tylko dwa razy w życiu używałam bazy pod tusz:) Jestem ciekawa jak się sprawdzi:)
I to by było na tyle:) Który kosmetyk najbardziej Was zainteresował? A może miałyście któryś z nich?
Ciekawa jestem odżywki do włosów a z reszty przedstawionych kosmetyków miałam tylko rumiankową esencję micelarną z Polnego Warkocza.
Pozdrawiam 🙂
A miałaś już coś z Maui? Jak Polny Warkocz się sprawdził u Ciebie?
Nie miałam jeszcze nic z Maui ale widziałam ,że miałaś również maskę i przy kolejnej wizycie w DM wezmę coś na próbę. Moje włosy bardzo polubiły maskę z Garniera z serii Hair Food Papaya,kupiłam właśnie trzecie opakowanie ale przyda się coś innego na zmianę 🙂 A Polny Warkocz bardzo miło wspominam,właśnie w Niemczech trudno o tak fajne kosmetyki ,niestety .Raz na pół roku zamawiam zapasy z Polski i muszę dopisać ten płyn na listę, bo całkiem o nim zapomnialam!
3 opakowania…to coś mówi:) Przyznam, że niewiele mam takich produktów których zużyłam aż tyle opakowań(szczególnie masek). Ale Ty masz troszkę dłuższe ode mnie włosy więc pewnie automatycznie szybciej zużywasz maski i odżywki…Daj znać jak już na coś się zdecydujesz:)
No właśnie co jak co ale w Niemczech średnio o dobre produkty do demakijażu i oczyszczania. Prawie wszystko ma dużo alkoholu w składzie…Pamiętam, że ciężko mi było coś wybrać w DMie kiedy szukałam…
Polny warkocz to marka, która mnie kusi od dawna, pora się w nią zaoptrzyć 😉
Ma bardzo fajne produkty:)
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale zaciekawił mnie ten płyn micelarny rumiankowa esencja.
Raz miałam coś do twarzy z rumiankiem ,i milo wspominam zresztą wogule Lubie rumianek bo kilka razy mi bardzo pomógł w kwestiach zdrowotnych ☺
Pozdrawiam
Lili
O widzisz, rumianek jest trochę takim zapomnienaym ziołem…coraz mniej kosmetyków z nim widzę…
Też mi chodzą po głowie kosmetyki Polny Warkocz. A Maui ostatnio widziałam w jakimś markecie w UK, miałam nawet coś kupić, ale w końcu dałam sobie spokój. Może następnym razem jednak coś wybiorę dla siebie 😉
Ja póki co jestem oczarowana Polnym Warkoczem:) Co do Maui to pamiętaj tylko, że to nie jest naturalna marka i kosmetyki zawierają kilka wątpliwych substancji. Bardzo jestem ciekawa jak się sprawdzi bambusowa odżywka, kusiła mnie jeszcze waniliowa maska:) ale może następnym razem:) Daj znać jak już na coś się zdecydujesz jestem ciekawa jak te produkty sprawdzają się u innych.
Polny warkocz ma na prawdę dobre produkty, niestety w mojej okolicy ciężko jest z dostępnością wszystkich produktów w sklepach stacjonarnych, a szkoda, bo u mnie sprawdzają się świetnie. Co do Clochee, widzę te kosmetyki często na instagramie na profilach dziewczyn, ale nigdy szczególnie się nimi nie interesowałam, mają jakiś bestseller godny wypróbowania?
Póki co wypróbowałam 3 produkty Clochee i tylko co do tego filtra mam wątpliwości. Uwielbiam to serum http://www.emza.pl/clochee-antyoksydacyjne-serum-olejowe-z-witamina-c/, świetne na jesień i zimę. Moja skóra średnio lubi oleje ale ten podczas chłodniejszych miesięcy daje świetne rezultaty. No właśnie ja też Polnego Warkocza kupuje online i jak widzisz zamówiłam aż 3 buteleczki płynu micelarnego…nie lubię mieć takich zapasów ale przyznam, że nie uśmiecha mi się co kilka tygodni zamawiać kolejnej buteleczki(swoją drogą mogliby zrobić większe opakowania). Też żałuję, że nie są lepiej dostępne.
Ciągle zapominam o tym, by wypróbować coś z Polnego Warkocza 😀
Oj, musisz zapisać:D bo naprawdę warto:)
Za wyjątkiem rumiankowej esencji micelarnej z Polnego Warkocza, którego jestem ogromną fanką, nie znam niczego z Twoich nowości 🙂
Maui kocham! Mają bardzo dobre odżywki (włosy wysokoporowate, kręcone, puszące się). Zapach jest przepiękny, taki który kojarzy się z latem i plażą, na której spędziłam połowę życia, więc jestem w nich zakochana 🙂
Cieszę się, że się u Ciebie sprawdzają. A którą serie polecasz najbardziej?